0%
Still working...

Rozmowy w zielonym pokoju: co mówią zwłoki?

Co jeśli kogoś otruto arszenikiem, a potem pochowano w zielonym stroju i ze sztucznymi kwiatami? Tak dla niepoznaki, aby ukryć prawdziwą przyczynę zgonu. Czy w przypadku ekshumacji dało się wykryć, jak doszło do śmierci?

W trakcie poszukiwań źródeł znalazłam dwa ciekawe opisy. Pierwszy, bardzo krótka wzmianka, pochodzi z książki Manual of toxicology1:

dziecko lat sześć zostało pochowane osiem lat wcześniej. W trakcie ekshumacji natrafiono na niemalże sam szkielet (wykryto około 260 miligramów arsenu) oraz kawałek materiału w zielonym kolorze (około 32 miligramów arsenu). Była to pozostałość obrazków religijnych, które zostały umieszczone na zwłokach przed pochówkiem. Pytanie brzmiało: czy arsen znaleziony w szczątkach mógł pochodzić w całości z zielonych obrazków?

Drugi artykuł pochodzący z Sammlung gerichtsärztlicher Gutachten aus den Verhandlungen der Prager medicinischen Facultät und nach eigenen Erfahrungen2 opisywał ekshumację dwulatka po trzech i pół roku w związku z plotką, że chłopiec został otruty. Wykryto arsen i miedź w szczątkach narządów wewnętrznych. Na ciele znajdowały się resztki wstążek, skrawki ubrania oraz całkiem sporo resztek zielono-niebieskiego materiału, który leżał w kilku miejscach bezpośrednio na powierzchni ciała i mocno do niego przylegał. Obok leżały zielone kulki mogące pochodzić ze sztucznych kwiatów. Badania chemiczne resztek wykazały obecność 16 miligramów kwasu arsenawego oraz miedź „w ilości większej niż ta, która występuje w organach dorosłych w normalnych warunkach”.

Zbadano ziemię z najbliższego otoczenia zwłok, ale nie znaleziono śladu arsenu ani miedzi. Zielony materiał otaczający zwłoki i zielone resztki sztucznych kwiatów również zostały poddane badaniu chemicznego, „gdyż zabarwienie sugerowało obecność arsenu i miedzi, a zielony barwnik został rozpuszczony przez maceracją i roztwór mógł dostać się do zwłok”. Rzeczywiście, wykryto tam obydwa te pierwiastki. „Na tej podstawie wywnioskowano, że zielone obiekty zostały zabarwione kwasem arsenawym, tlenkiem miedzi, zielenią Scheelego, a niebiesko-zielony materiał tylko za pomocą miedzi. Ślady arsenu znalezione w tym ostatnim mogły pochodzić z przedmiotów o zabarwieniu zielonym w wyniku wchłonięcia arsenu”.

Artykuł kończył się stwierdzeniem, że brakuje wyraźnych podstaw do przypuszczenia, że doszło do otrucia,

„ale z drugiej strony nie wyklucza się możliwości, że mogło się ono zdarzyć, ponieważ może się tak zdarzyć, że cały arsen znaleziony w zwłokach nie pochodzi z pigmentów, część mogła zostać podana za życia. Nie można jednak wydać oceny w tej kwestii ani z medycznego, ani chemicznego punktu widzenia”.

 

A co ma do powiedzenia na ten temat nowoczesna medycyna? Czy da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, skąd się wziął tam arsen? Zapytałam o to specjalistę z Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, doktora Filipa Bolechałę.

Spożyty arszenik potrafi konserwować; na ile jest w stanie zakonserwować żołądek, zanim ten zmieni się w bezkształtną masę?

W swoim podręczniku profesor Leon Wachholz wskazuje, że arszenik ma właściwości przeciwgnilne i większa jego ilość wprowadzona do organizmu może spowalniać procesy rozkładu, a w sprzyjających okolicznościach (np. w piaszczystym gruncie) kierować je na tory strupieszenia, czyli mumifikacji. Proszę pamiętać, że przy zatruciach arszenikiem to nie tylko żołądek, jelita czy ich zawartość są dobrym medium do oceny zatrucia, bo i narządy miąższowe, włosy i paznokcie są bardzo przydatne.

Czy dało się zatem wykryć, czy ktoś został otruty arszenikiem, czy też arsen w reszcie ciała mógł pochodzić z ozdób?

W ówczesnych czasach nie było żadnej badawczej możliwości rozróżnienia, czy wykryty w szczątkach chłopca arsen pochodził z arszeniku użytego w celu otrucia, czy ze związków barwnikowych arsenu, którymi pokryte były przedmioty włożone do trumny. Skoro sprawa ta miała miejsce w XIX wieku, to w analizie chemicznej zapewne użyto próby Marsha lub jej modyfikacji, która wykrywa związki arsenu, a nie arszenik sensu stricto. Arszenik to trójtlenek arsenu, którego właściwości predysponują go do stosowania jako trucizny w celach zbrodniczych – rozpuszcza się łatwo w wodzie, nie ma smaku, zapachu i barwy, zatem nie zdradza swojej obecności w pokarmach i napojach.

A gdyby cofnąć się w czasie z naszą wiedzą?

Niestety, nawet dysponując obecnymi możliwościami, na przykład analizą specjacyjną, która rozróżnia stopień utlenienia, na jakim występuje arsen w badanym materiale, nie można uzyskać odpowiedzi. Jeśli wziąć pod uwagę procesy biotransformacji arszeniku w organizmie (przechodzenie z III stopnia utlenienia na V) oraz fakt, że w związkach barwnikowych arsen również występuje na III stopniu utlenienia (tak jak w arszeniku), to raczej nie ma możliwości rozróżnienia, skąd pochodził arsen w próbkach pobranych podczas ekshumacji.

Czy arsen i miedź z zielonych ozdób mogą w ogóle przeniknąć w głąb zwłok?

Profesor Wiktor Grzywo-Dąbrowski wyrażał pogląd, że: „Gdy do trumny zostały włożone wieńce metalowe, krzyżyki, medaliki, kwiaty sztuczne itp., jeżeli rozpoczął się już rozkład gnilny, nieznaczna ilość miedzi, ołowiu lub arszeniku może z tych przedmiotów przedostać się do rozmiękających wskutek rozkładu tkanek, znajdujących się w sąsiedztwie wspomnianych przedmiotów”.

Czy w cmentarnej glebie też mógł się znajdować arsen i stamtąd przeniknąć do ciała?

Związki arsenu w glebie cmentarzy znajdowane są rzadko, a jeśli już, to zwykle w postaci połączeń nierozpuszczalnych. Tylko w wyjątkowych przypadkach mogą się w ziemi znaleźć rozpuszczalne związki arsenu, które mają możliwość przeniknięcia do ciała (trumna uległa rozpadowi, a zwłoki są w stanie znacznego rozkładu).

Być może dziecko wcale nie zostało zbrodniczo otrute arszenikiem, może bawiło się czymś zielonym albo zjadło zielone słodycze?

Tak, szczególnie w przypadku dzieci zdarzały się wtedy przypadkowe za otrucia w wyniku spożycia czegoś, co zawierało te pigmenty w dużych ilościach. Jeśli więc nie ma metody oznaczania konkretnego związku, a jedynie arsenu w całości (pochodzącego z każdej formy), to już w ogóle nie ma możliwości wyrokowania, skąd pochodzi wykryty arsen.

Jak ostatecznie brzmi Pana werdykt po zapoznaniu się z obydwoma przypadkami?

W stu procentach zgadzam się z ostatnim cytowanym zdaniem, że brakuje wyraźnych podstaw do przypuszczenia, czy doszło do otrucia za życia. Na podstawie dostępnej mi wiedzy, nie tylko na podstawie badań sądowo-lekarskich i toksykologicznych zwłok, w tych dwóch osobnych przypadkach nie da się rozstrzygnąć kwestii, czy było to otrucie, czy przypadkowe spożycie, czy arsen pochodził z przedmiotów w trumnie. Tutaj tylko szerokie działania śledcze mogłyby rozwiązać zagadkę.

A jak by wyglądały takie badania śledcze dziś?

Co do ogólnych zasad prowadzenia takiego śledztwa we współczesnych czasach, byłyby one podobne. Ważne jest szerokie spojrzenie na analizowany przypadek zgonu, założenie i zweryfikowanie każdej możliwości (zabójstwo, samobójstwo, nieszczęśliwy wypadek, śmierć z przyczyn naturalnych), dostrzeżenie podejrzanych okoliczności czy też zmian w zachowaniu potencjalnego sprawcy, ustalenie motywu, sposobu popełnienia czynu, uzyskanych korzyści, zacierania śladów itd. To wymaga od śledczych elastyczności, wiedzy, czujności i szerokiego horyzontu spojrzenia. Z pewnością w dzisiejszych czasach bardzo pomocne jest korzystanie z takich narzędzi, jak: wysoka czułość toksykologicznych metod analitycznych, lokalizacja miejsca logowania telefonu komórkowego, nagrania z kamer monitoringu, poszukiwanie przez sprawcę konkretnych informacji w internecie, analiza połączeń telefonicznych, korzystanie z elektronicznych metod płatności, podsłuchy itp.

W mojej rozmowie z toksykologiem padło stwierdzenie, że w dzisiejszych czasach nie obserwujemy w Polsce zatruć arsenem i jego związkami. W przeszłości źródłem narażenia na arsen było środowisko pracy, jednak obecnie, przy dobrze rozwiniętej medycynie pracy, to narażenia ma niewielkie znaczenie. „Być może inne doświadczenia w tym zakresie ma policja lub medycy sądowi, podejrzewający otrucie przy użyciu związków arsenu”, powiedział mi pan doktor Eryk Matuszkiewicz. Czy może Pan to skomentować?

Faktycznie, w dzisiejszych czasach zatrucia arsenem i wykorzystywanie arszeniku w celach przestępczych należą do rzadkości. W XXI wieku w krakowskim Zakładzie Medycyny Sądowej badany był tylko jeden taki przypadek (rok 2003) i było to zatrucie samobójcze.

  1. R.A. Witthaus, Manual of toxicology: Reprinted from Witthaus’ and Becker’s medical jurisprudence, forensic medicine and toxicology, New York 1911.
  2. J. Maschka, Sammlung gerichtsärztlicher Gutachten aus den Verhandlungen der Prager medicinischen Facultät und nach eigenen Erfahrungen, Prag 1867.

Skomentuj